Tutaj znajdziesz opis sprzętu, jaki mieliśmy ze sobą oraz informacje o jego przydatności. Podczas wyprawy rowerem, nie warto zabierać rzeczy, które przeleżą całą podróż na dnie plecaka. Warto zaznaczyć, że w Himalajach byliśmy w okresie listopad – grudzień i temperatury wahały się od ok. -10 w nocy na wysokości powyżej 4000 m n.p.m. do ok 10 stopni w dzień w słońcu na ok 3500 m n.p.m. W tym samym okresie na nizinach w okolicy Delhi temperatura była w okolicach 20 stopni Celcjusza. Wieczór przychodził około 19:00 i wtedy temperatura znacznie spadała.
Czołówka Petzl Myo RXP
Latarki czołowe to jedne z najważniejszych rzeczy jakie nam się przydały. Używaliśmy ich do jazdy na rowerze, do ogarnięcia się w namiocie, do chodzenia wieczorem. Ja miałem model Petzl Myo RXP. Jest to kolejna, poprawiona wersja Myo, tym razem ze sterowaniem elektronicznym. Posiada trzy moce świecenia, które można dostosować do warunków i tym samym oszczędzać baterie. Dodatkowym trybem świecenie jest tryb SOS. Na szczęście się nie przydał. Czołówka zasilana jest trzeba bateriami AA (paluszki), które umieszczone są w wodoodpornym pojemniku z tyłu głowy. Baterie w połączeniu z diodą led zapewniają czas świecenie do 95h w zależności od mocy. Latarka spisała się doskonale. Dioda świeci mocno, baterie wystarczyły prawie do końca. Absolutna konieczność podczas wyprawy.
Polar HiMountain Base
W górach chodziłem w nim praktycznie cały czas. W namiocie też przydatny do spania. Rzecz, bez której ciężko się obyć. Do tego lekki i w miarę cienki, wykonany z Polartec Thermal Pro – nieźle się kompresuje. Nie jest przesadnie ciepły, ale w połączeniu z bielizną termiczną i kurtką przeciwwietrzną daje przyzwoite ciepło w tym okresie. Polar HiMountain Base do kupienia w sieci lub w sklepie za tę samą cenę (cena katalogowa).
Żele dezynfekujące do rąk Carex
Trzeba mieć. I to najlepiej w kieszeni, zawsze i wszędzie. Brud jest wszechobecny a dostęp do sanitariów dość skąpy. A że je się palcami, to żel jest jedyną opcją, żeby ograniczyć zarazki, których i tak jest w nadmiarze. My mieliśmy dwie buteleczki żeli do rąk. Bardzo wydajne, zużyliśmy tylko jedną. Żele oparte są o alkohol i wg. producenta zabijają 99.9% bakterii. Więcej o żelach do rąk tej firmy można przeczytać na stronie producenta.
Skarpety Fjord Nansen
Od Kasi dostałem skarpety Fjord Nansen Mountain, które doceniłem dopiero w górach. W namiocie jednej nocy temperatura spadła do -7 i na tej wysokości trudno było dogrzać nogi w zwykłych skarpetach. Dopiero po naciągnięciu tych można było spokojnie zasnąć. Na nizinach nie przydatne, stanowczo za grube.