To mikrodecyzje zmieniają to, kim jesteś

Jakoś tak się dzieje, że ludzie oczekują jakichś spektakularnych wydarzeń w swoim życiu. Celebrują wszelkie uroczystości takie imieniny, urodziny, nowy rok, ślub, pogrzeb, narodziny, chrzest, zmiana pracy, otrzymanie pracy, i tak dalej. Jest dużo tak zwanych ważnych momentów w życiu każdego z nas i okazji do tego, żeby je upamiętniać. Jednak, wbrew pozorom, to nie one determinują nasze życie i to nie tym momentom oddajemy cześć, co powinniśmy. O tym, kim jesteśmy, decydują wydarzenia, do których nie przywiązujemy większej wagi i których nie opijamy szampanem. Wydarzają się po cichu, raczej w blasku świecy niż blasku reflektorów.
 
Przypomina mi się rozmowa telefoniczna z moim przyjacielem, którą przeprowadziłem kilka lat temu. Niedługo przed tą rozmową urodziło mu się pierwsze dziecko. Powiedział mi wtedy, że muszę zrozumieć jego sytuację, że pojawiło się dziecko, dlatego nie będzie mnie od tej pory za często odwiedzał. Hm… pomyślałem. Do czasu tej rozmowy był u mnie raz, odkąd mieszkamy 200km od siebie. Powiedziałem mu więc, że w sumie za wiele się nie zmieni. Na co on z radością w głosie odparł „no w sumie tak“. Fakt narodzin córki nie zmienił jego zachowania w tym temacie. Dał mu jedynie argument na usprawiedliwienie tego, co i tak robił już wcześniej. 
 
Ważne wydarzenia w życiu rzadko sprawiają, że człowiek się zmienia. Takie rzeczy, o ile w ogóle są możliwe, nie dzieją się z dnia na dzień. Możesz mieć na ten temat inne zdanie, bo co jakiś czas usłyszysz lub przeczytasz w przekazach medialnych o tym, że kogoś spotkała tragedia i że było to iskrą do zmian w jego życiu. Owszem, budzą emocje doniesienia w takim tonie, że komuś zmarło dziecko i założył po tym fundację pomagającą innym dzieciom. Albo, że ktoś otarł się o śmierć i teraz „stał się innym człowiekiem“. Po pierwsze nigdy nie wiesz, jakim człowiekiem była ta osoba wcześniej i co oznacza, że jest inna. Czy osoba, która założyła fundację nie pomagała wcześniej w ogóle? Może pomagała, tylko na inny sposób. Nie wiemy. Po drugie, nawet jeśli prawdą jest to, że życia tych ludzi diametralnie się zmieniły, to warto pamiętać o całych rzeszach tych, którym życie się nie zmieniło a którymi media się nie interesują, bo temat zwyczajnie jest nieinteresujący (pomyśl, czy chciałbyś przeczytać historię o tym, że ktoś był bogatym sknerusem i nie dawał na biednych, otarł się o śmierć i po tym wydarzeniu dalej jest sknerusem i nie daje na biednych).
 
Ważne wydarzenia w życiu wzmacniają jedynie zachowania, które w danej osobie były już wcześniej. Ile razy słyszy się, że komuś odbiło po tym, jak został milionerem albo jak stał się sławny. Nie, on był już taki wcześniej. Teraz po prostu pokazał to w pełni. On się specjalnie nie zmienił, to tylko jego granice się przesunęły. Nie stał się z dobrodusznej osoby bezwzględnym i cynicznym dupkiem. Wyobrażasz sobie sytuację, w której osoba pokroju Matki Teresy staje się nagle bogata i mówi: a chrzanie to całe pomaganie, idę się zabawić i roztrwonić trochę forsy? Ja nie. W drugą stronę też nie.
 
Taką okazją, ważnym momentem jest Nowy Rok. Dla wielu to świetna okazja do składania sobie obietnic bez pokrycia (nikogo tak łatwo nie wydymasz jak siebie samego). Zarzekają się wtedy, że od teraz ich życie będzie inne. Gdyby jednak spojrzeć z boku, to na pierwszy rzut oka wysuwa się absurd, jakoby zmiana daty w kalendarzu miała jakiekolwiek połączenie z tym, kim jesteśmy. Nie będziesz chodził przez kolejne 12 miesięcy na siłownię tylko dlatego, że kilka miesięcy wcześniej zmieniła się data z 31 grudnia na 1 stycznia. Nie staniesz się konsekwentny tylko dlatego, że przewiesiłeś kalendarz na ścianie ze starego na nowy. Postanowienia nie działają, bo opierają się na rewolucji. A ta z natury rzeczy jest mocnym, jednostkowym zrywem, po którym znów nic się nie dzieje. 
 
To, co dzieje się codziennie, to mikrodecyzje, które podejmujesz. Każdego dnia są ich dziesiątki. Na przykład ile razy zjadając chipsy mówisz sobie, że nie powinnaś, ale to już ostatni raz, że teraz Ci się należy, bo chwilę pobiegałaś albo wyszłaś z psem. Ale generalnie rzucasz to, a przynajmniej  od następnego razu już ograniczysz. Albo ile razy wiedziałeś, że powinieneś iść na trening, ale pomyślałeś sobie że dziś, ten jeden raz sobie odpuścisz, bo wziąłeś nadgodziny i już dzisiaj się napracowałeś. Czy też ile razy mówiłeś sobie, że ograniczysz granie na Play Station ale tym razem dasz czadu bo jest ku temu okazja – przyszli przyjaciele, z którymi dawno się nie widziałeś. 
 
Decyzja, którą podejmujesz tu i teraz jest małą, niezbyt spektakularną chwilą. Dotyczy jakiegoś małego wycinka Twojego życia a najpewniej małego fragmentu tego wycinka. To, czy ograniczysz granie na konsoli w ogóle, w życiu,  jest całkiem dużą decyzją i świetnie nadaje się na postanowienie noworoczne. Ale to, czy w danej chwili zagrasz 30 minut czy 2h, to w skali całego życia wydaje się, że nie ma praktycznie znaczenia. Że niczego to nie zmieni, bo jest to jednorazowa decyzja.
 
A to właśnie mikrodecyzje, nie spektakularne wydarzenia, determinują kim jesteś i co robisz w życiu. To właśnie decyzją podjęta tu i teraz, że ograniczysz w tej chwili granie z 2h do 30 minut jest decyzją, która zmieni Twoje życie. Cała zabawa polega na tym, że Ty tego nie zobaczysz. To nie zmieni Twojego życia w tej chwili. W danym momencie nie masz żadnej gratyfikacji za Twoje poświęcenie. Ba, czujesz nawet że coś tracisz (w tym wypadku dobrą zabawę). Czujesz się wtedy oszukany. Wykonałeś wielki wysiłek i nie dostałeś nic w zamian. 
Ludzki mózg nie jest przyzwyczajony do takiej sytuacji, nie działa w ten sposób. On domaga się natychmiastowej nagrody. Wykonał jakiś wysiłek, to chce otrzymać za to coś w zamian. 
 
Faktycznie jest tak, że jak mózg wykona jakąś pracę, to domaga się natychmiastowej nagrody. Działa jak pracownik zatrudniony na kontrakcie. Wykonałem coś, to oczekuję, że dostanę w zamian z góry określone wynagrodzenie. Pewnie nie raz przekonałeś się jak ciężko z tym walczyć. Odmawiając sobie w danej chwili jakiejś przyjemności skazujesz się w tej chwili na cierpienie. W takiej sytuacji potrzebujesz wstawić w miejsce brakującej gratyfikacji coś innego. Twój mózg potrzebuje wytworzyć pozytywne powiązanie pomiędzy tym, że się starasz a jakąś nagrodą. Oczywiście Twoją nagrodą będzie lepsze życie, ale jest to na tyle odległy i abstrakcyjny czas, że generalnie bardziej Cię demotywuje niż inspiruje do działania. Ty potrzebujesz czegoś tu i teraz.
 
Możesz zastosować kilka sztuczek, które pozwolą Ci uzyskać efekt powiązania drobnych aktów silnej woli z przyjemnością.
 
System nagród.
Stara jak świat technika motywacji. Zdefiniuj sobie system drobnych nagród na wypadek odniesienia sukcesu. Nagroda musi być adekwatna do wysiłku oraz nie może pochodzić z tej samej domeny co wykonana praca. Nie możesz przecież za to, że odmówiłeś sobie oglądania TV w nagrodę obejrzeć TV. Ale możesz w tej sytuacji przeznaczyć ten czas na swoje hobby.
 
Celebracja
Możesz też zacząć celebrować owe mikrodecyzje, na przykład obdzwaniając znajomych. Być może ma to nawet większy sens, niż celebrowanie własnych urodzin, na które nie ma się kompletnie żadnego wpływu. Urodziny przychodzą każdego roku i nie musimy nawet kiwnąć palcem, by zaistniały danego dnia. A mimo to celebrujemy je, jakbyśmy pracowali na nie ciężko cały rok. Ale jak odmówimy sobie czegoś albo wykonamy coś, na co nie mamy kompletnie ochoty choć wiemy, że jest ważne, to puszczamy to w niepamięć. Może warto więc celebrować te chwile również. A może przede wszystkim.
 
Jak dziś nie umyjesz zębów, to nie oznacza to, że jutro obudzisz się z próchnicą. Przejrzysz rano swoje zęby i będą wyglądały identycznie jak dzień wcześniej. Twoja mikrodecyzja o umyciu zębów nie przyniosła spektakularnych wyników. Nie przyniosła nawet niezłych wyników. W zasadzie, to nawet nie widzisz żadnego wyniku. Pamiętaj że jeśli czegoś nie widzisz, to nie oznacza to, że to nie istnieje. Te niewidoczne, ledwie wyczuwalne zmiany mają tendencję do kumulacji i dawania w rezultacie ogromnych konsekwencji. Dotyczy to zarówno wydarzeń pozytywnych jak i negatywnych. Jak dziś poćwiczysz grę na gitarze to nie obudzisz się jutro jako lepszy gitarzysta. Zmiana będzie niezauważalna, choć ta podjęta mikrodecyzja, że w danej chwili poćwiczysz ma kolosalne znaczenie. Za rok będziesz dużo lepszy niż byłeś wczoraj. Codzienne treningi skumulują się i dadzą widoczny efekt. 
 
To, że podjąłeś dużą decyzję o rzuceniu palenia, nie zmieni Twojego życia. To, że w danej chwili nie zapalisz papierosa, choć masz na niego chęć, zmieni Twoje życie diametralnie.
 
Mikrodecyzje mają znaczenie. Zmieniają wszystko.