Paradoksalnie, najlepszą zastawę wyłożysz dla ludzi, na których najmniej Ci zależy
|Skoro i ja mam, to pewnie i Ty posiadasz w głębi swoich kuchennych szafek wyjątkowe talerze czy wyjątkowe sztućce. Wyjątkowe z różnych względów. Być może są po ukochanych dziadkach czy rodzicach. Być może dostałeś je w prezencie ślubnym. Może przywiozłeś z jakiejś podróży. A może po prostu kupiłeś w ekskluzywnym sklepie. Tak czy inaczej, są wyjątkowe na wyjątkowe okazje. A, że wyjątkowych okazji w roku jest niewiele to i niewiele razy lądują na stole. Najcześciej jednak lądują, gdy w domu pojawiają się goście. I to nie „jacyś tam goście“, jak rodzice, którzy wpadli na niedzielny obiad. Mowa o gościach wyjątkowych. Takich, którzy pojawiają się u Ciebie raz w roku albo i jeszcze rzadziej.
I tu sendo paradoksu (tak, już, nie ma co lać wody). Nie pozwalamy swoim partnerom czy swoim dzieciom codziennie rozkoszować się jedzeniem na wyjątkowym talerzu, ale bez ogródek podajemy go komuś, kogo widzimy raz na ruski rok i jeśli mielibyśmy za zadanie sporządzić listę najbliższych nam osób, to pewnie byliby gdzieś w drugiej pięćdziesiątce.
A tych, których uważamy za najważniejszych w swoim życiu, traktujemy porcelaną na wagę z przedświątecznej promocji.
Mógłbym na tym poprzestać, ale nie zupełnie o talerze się tu rozchodzi. Talerze to nie jedyny przypadek zastosowania tego paradoksu. Pomyśl, jak często stosujesz zasadę „po domu“, jeśli chodzi o swoje ubranie, wygląd czy zapach? Pewnie często wyciągnięte dresy i sprany t-shirt to szczyt możliwości jeśli chodzi o przebywanie w domu. O perfumie nie wspomnę, bp nawet do głowy nie przyjdzie, by go użyć. Ale jak do sklepu wyjść, do kościoła czy na pocztę, to już trzeba jakoś wyglądać. Dla partnera nie trzeba wyglądać atrakcyjnie, ale dla ludzi mijanych w drodze do sklepu to już wiadomo, że tak. I wracasz tak z pracy do domu, mijając pełno wystrojonych i pachnących kobiet albo mężczyzn, wchodzisz do domu i hm…
Dlaczego „po macoszemu” traktujemy bliskich a z taką pieczołowitością osoby, na których nam w zasadzie nie zależy?
„Skoro i ja mam, to pewnie i Ty posiadasz w głębi swoich kuchennych szafek wyjątkowe talerze czy wyjątkowe sztućce”. Niestety, pierwsze zdanie w zasadzie dyskwalifikuje wywód… Skoro ja, to i ty. Od szczegółu do ogółu. W mackach wielkiego kwantyfikatora.
Dzięki za komentarz. Faktycznie, logicznie rzecz ujmując z tego, że ja coś mam nie może wynikać to, że ma to ktoś inny (no, chyba, że mowa o żonie i wspólnocie majątkowej). Pomyślałem sobie jednak, że nie jestem kimś specjalnie wyjątkowym i oryginalnym w zakresie posiadania ładnej zastawy obiadowej. Stąd myślę to niefortunne zdanie. Dzięki.
Swoją drogą, posiadasz taką zastawę, którą wyciągasz od wielkiego dzwonu czy nie? 😉