Poznaj dwie prawidłowości zanim popadniesz w finansowe tarapaty

Stare polskie powiedzenie mówi, że bogatemu to i byk się ocieli. W istocie można mnożyć przykłady, kiedy to bogaty zyskuje coraz więcej a biedny coraz więcej traci. Wynika to z dwóch prostych faktów, których niestety całe rzesze ludzi sobie nie uświadamiają. To pułapki, których nie widać od razu a które w perspektywie czasowej pomniejszają ich budżet. Przeczytaj, jak możesz uratować swoje finanse.

Im więcej posiadasz, tym więcej potrzebujesz.

Zawsze chciałem mieć kawałek ogrodu, żeby dzieci miały się gdzie bawić. Gdy już taki posiadłem, to okazało się, że potrzebuję narzędzi ogrodniczych takich jak kosiarka czy grabie, żeby móc go utrzymać. Po zakupie narzędzi okazało się, że nie mam ich gdzie trzymać, więc pomyślałem o szopie na narzędzia. Szopa jest drewniana, więc co kilka sezonów zmuszony jestem kupić środek do konserwacji drewna i odmalować ściany. Do tego potrzebuję mieć pędzel. I folię, żeby nie chlapać dookoła. I drabinę, bo nie sięgam pędzlem do wysokich miejsc. Ehh… i pomyśleć, że chciałem tylko ogród.
Sam spotkałeś się pewnie z tą prawidłowością nie raz, świadomie lub nie. Jak kupiłeś sobie nowy telefon, to szybko dokupiłeś do niego folię na ekran i pewnie etui, żeby się nie porysował. Wcześniej folia i etui nie były Ci potrzebne. Teraz, po zakupie jednej rzeczy byłeś nijako zobowiązany kupić dwie kolejne. Tak jak z fajnym telewizorem. Jeśli zainwestowałeś w nowoczesny telewizor, to szybko zdałeś sobie sprawę, że przydałoby się do tego jakiś zestaw audio, żeby to jakoś fajnie współgrało. Dobre audio wymagało kilku dobrych kabli. Więc dokupiłeś i kable. I przedłużacz, bo ten co miałeś nie miał tylu gniazdek. Albo miał, tylko już brzydko wyglądał przy nowym sprzęcie. Tym samym kupno telewizora nie kosztowało Cię 5 tyś. zł, jak wydawało Ci się podczas jego zakupu. Okres kilku miesięcy pokazał, że decyzja o zakupie telewizora kosztowała Cię 8,5 tyś. zł. Plus comiesięczne większe rachunki za prąd, które w ciągu kilku najbliższych lat zbiorą istotną kwotę.

Gdy w momencie zakupu myślisz w taki sposób:
„mam teraz zaoszczędzone 5 tyś. zł, telewizor kosztuje 5 tyś. zł no to kupię, bo mnie na niego teraz stać“

zamiast w taki:
„wydam 10 tyś. zł na ten telewizor w ciągu najbliższego roku, czy mnie na to stać?“

to jesteś na dobrej drodze do problemów finansowych i bankructwa. Większość Twoich decyzji zakupowych w krótszym lub dłuższym okresie pociągnie za sobą kolejne zakupy. I nie chodzi o to, żeby nie kupować. Chodzi o to, by policzyć koszty tych kolejnych zakupów już w momencie kupowania pierwszej z rzeczy. Wydanie teraz 5 tyś zł nie jest dla Ciebie problemem, bo je w tej chwili masz. Ale wydanie 10 tyś. zł w ciągu kilku miesięcy to już coś, co być może powinieneś przemyśleć.

Utrzymanie jest droższe od początkowej inwestycji.

Wiele osób tego nie zauważa, gdyż wymaga to szerszego spojrzenia na swoje finanse.
Idealnym przykładem na brak świadomości utrzymywania rzeczy są historie ludzi, którzy wygrali duże sumy w grach losowych, takich jak totolotek. Miażdżąca większość z nich po kilku latach nie dość, że nie ma już tych pieniędzy, to tonie w długach. Przyczyną jest utrzymanie tych rzeczy, które kupili. Jeśli ktoś kupił sobie Porsche 911, to wydał stosunkowo niedużo, jak na to, co wygrał. Takie auto można kupić już za pół miliona złotych. Co to jest, jak wygrało się 5 milionów. Niewiele. Tyle, że samo spalanie jest na poziomie kilkunastu litrów na setkę. Przy normalnym użytkowaniu robi się już kilka tysięcy złotych na miesiąc. Nie licząc serwisowania. Tak samo sprawa ma się z utrzymaniem 400m2 domu, przydomowym basenem i specjalistycznym ekspresem do kawy, który wymaga serwisowania przez firmę raz w miesiącu. Szybko okazuje się, że miesięczne koszty to kilkanaście albo kilkadziesiąt tysięcy zł. Fakt, kwota rzędu 15 tysięcy miesięcznie, jak wygrało się 5 mln nie robi szczególnego wrażenia. Do czasu, kiedy nie zrobi się prostej matematyki:

15 000 * 12 miesięcy * 5 lat = 900 000 zł

W stosunku do wygranych 5 mln te 900 tysięcy robi już wrażenie. To blisko 20% całej kwoty. A na dodatek co roku znika z konta kolejnych 180 tysięcy. Dość łatwo przewidzieć jaki będzie finał w taki przypadku.
Jest to kluczowa różnica w myśleniu zamożnych i przeciętnych. Ci pierwsi mają szersze spojrzenie na swoje finanse i oczekują zysku w dłuższej perspektywie czasowej. Ci drudzy wydają pieniądze tu i teraz, więc tu i teraz doszukują się oszczędności. Zdają się jednak nie zauważać faktu, że interes życia zrobiony dziś w rezultacie krok po kroku uszczupla ich domowy budżet w kolejnych latach. Przez to, że pomniejszanie domowego budżetu rozłożone jest w czasie, nie są w stanie tego dostrzec.
Przykładów na to są tysiące i pewnie wiele z nich dotyczy Ciebie. Poniżej przedstawiam kilka wybranych.

Samochód
Wiadomo, im nowszy i bardziej zaawansowany to droższy. Z drugiej strony bardziej ekonomiczny w jeździe i rzadziej się psuje. Starego grata kupisz tanio, ale co miesiąc będziesz na niego wydawał fortunę. Nowszy wóz kupisz za fortunę, ale miesięcznie będzie Cię kosztował mniej.

Dom za miastem
Jeśli brać tylko koszty pod uwagę to zdecydowanie tańszy wybór niż willa w centrum miasta. Możesz zyskać przy zakupie sto czy dwieście tysięcy na tym samym metrażu. Tylko dlatego, że tańszy dom będzie „trochę dalej“. Niestety to „trochę dalej“ generuje koszty w skali miesiąca, w skali roku i w skali dekad.

Podróże
W dobie tanich linii lotniczych destynacje europejskie dostępne są za grosze. Za sto czy dwieście złotych znajdziesz się w dowolnej europejskiej stolicy. Tanio jak barszcz. Tyle, że utrzymanie się tam przez okres wakacji będzie cholernie drogie. Za bilet do Indii zapłacisz 2 tyś. zł co na początek będzie gigantyczną kwotą w porównaniu do tanich linii lotniczych. Tyle, że utrzymasz się tam miesiąc za kolejne 3 tyś. zł. Spróbuj za 5 tyś. zł utrzymać się w Paryżu, do którego poleciałeś za bezcen.

Koszty utrzymania powinny mieć kluczowe znaczenie podczas decyzji zakupowej. To one determinują czy jesteś bogatszy teraz i biedniejszy za jakiś czas, czy też teraz wydasz więcej ale więcej zyskasz za jakiś czas.

Trudność powyższych dwóch aspektów Twoich finansów polega na tym, że nie są one naturalne i intuicyjne. Twój mózg przez miliony lat przyzwyczaił się do szybkiej gratyfikacji, szybkiego zysku. Tu i teraz. Pewnie zapytany na ulicy czy chcesz dostać 100 zł teraz od ręki czy 1000 zł za dziesięć lat bez wahania odpowiesz, że stówę teraz. Nie jesteś pewien co wydarzy się w ciągu 10 lat, czy będziesz jeszcze żył. A jak będziesz to pewnie będziesz bogaty do tego czasu i ten tysiak nie zrobi Ci różnicy. A stówka teraz bardzo by się przydała, bo akurat w tej chwili za dobrze Ci nie idzie. Taki myślenie sprawia, że masz stówkę teraz i zero za 10 lat. Pomyśl o tym, gdyby taka sytuacja przytrafiła Ci się 10 lat temu. Dziś, nagle na konto wpada Ci tysiąc złotych, bo 10 lat temu nie wziąłeś 100 zł od ręki.

Add a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *