Kiedy potrzebujesz spokoju, popracuj w lesie
|Do tej pory wydawało mi się, że jestem prawdziwym szczęściarzem, gdy siedziałem w klimatyzowanym biurowcu z wszelkimi wygodami. Była kawa, toaleta, stoły, wygodne krzesła. Wszystko zadbane i na wysokim poziomie.
Gdzie do cholery można w Poznaniu usiąść z lapkiem i popracować spokojnie kilka godzin? Oczywiście mając na uwadze fakt, że każda wydana złotówka skraca mój czas na ‘rozkręcanie biznesu’.
Szybkie rozejrzenie się po temacie dalo mi pewien obraz. Wynajęcie biura to wydatek rzędu kilkuset złotych miesięcznie. Podobnie jak coworking. Oba rozwiązania mają swoje plusy i minusy. W obu minusem jest kwota, jaką co miesiąc trzeba wydać, nawet jak się nie zarabia. Potrzebowałem jakieś alternatywy. Pojechałem więc autem do lasu, na leśny parking, zaparkowalem, odpaliłem laptopa i zacząłem pracować.
Czego potrzebuję do pracy?
Kawa
Ekspres do kawy mam w domu. Rano robię kawę do kubka termicznego wielkości 400ml. Płynu wystarcza mi na kilka godzin. Temperatura też trzyma nieźle. Inwestycja w kubek jest niewielka a w moim przypadku zerowa. Posiadałem już taki w swoich domowych zasobach. Uwaga na bardzo tanie kubki „termiczne“. Często ani to kubek ani termiczny. Wyleje się w plecaku a do tego nie trzyma ciepła. Ja mam Contigo (nie pamiętam modelu), wrzucam do plecaka i nie martwię się, że coś się zamoczy. Temperaturę też w miarę trzyma, choć mam wątpliwości co do reklamowanych 7 godzin.
Jedzenie
Mam dość szybką przemianę materii więc potrzebuję jeść co kilka godzin. Do tej pory stołowałem się w firmowej stołówce bądź kupowałem gotowe kanapki po drodze do pracy. Teraz kanapki przygotowuję w domu, bo mam na to więcej czasu. Zabieram też coś słodkiego. Praca umysłowa jest świetnym spalaczem cukru we krwi a w okolicy nigdzie tego nie kupię.
Komputer
To zdecydowanie najdroższy wydatek, jaki musiałem dokonać. Do tej pory korzystałem z służbowego, teraz czas było zakupić własny. To, że będzie to Macbook nie ulegało wątpliwości odkąd 4 lata temu przesiadłem się na tą markę z peceta. Mnie osobiście pracuje się rewelacyjnie na tym sprzęcie. No i ma jedną niebagatelną zaletę. Bateria wytrzymuje mi dzień pracy. Jest to podstawowy czynnik „bycia wolnym“. Inaczej moje „biuro” musiałoby posiadać gniazdko, a to nieco ogranicza liczbę miejsc, w których mogę pracować. Teraz mogę pracować dosłownie wszędzie.
Internet
Bez Internetu jak bez ręki – musi być. I znów postawiłem na „wolność“. Podczas szukania biura zwracałem uwagę na to, czy jest Internet i jeśli nie, to jak go podłączyć. Było z tym bardzo różnie, ale najczęściej nie było Internetu w ogóle i trzeba było samemu podpisywać jakąś umowę na dostarczenie sieci pod wskaznay adres. Dałem sobie z tym spokój i poszedłem w LTE – Internet mobilny. Za ok. 30 zł na miesiąc mam 30GB bezprzewodowego Internetu gdziekolwiek jestem. No może nie gdziekolwiek. Wcześniej za pomocą Internetu na telefonie zrobiłem rekonesans czy w miejscach, gdzie potencjalnie bym pracował (tylko w tych poza Poznaniem – w dużych miastach zasięg przyjmuję za pewnik) będzie sieć. Nie ma z tym problemu. Do karty sim dokupiłem osobno ruter LTE. Zdecydowałem się na taki, który jak najdłużej trzyma zasilanie. Mój działa ok. 6h czyli wystarczająco, żeby pokryć większość dnia pracy. Poza tym, zawsze można doładować go w aucie po USB. Sam sprzęt to małe urządzenie, mniejsze niż przenośny dysk twardy.
Swoją drogą nie wiem co energetycznie wychodzi korzystniej – czy modem LTE na USB czy właśnie ruter LTE i łączenie się komputera po WiFi. W pierwszym przypadku komputer traci energię na Wifi, w drugim na zasilanie USB. Do zbadania. Ja nie wziąłem modemu, bo komputer mam często na kolanach i by mi zawadzał wystając z boku.
Miejsce do siedzenia
Tu sprawdza się albo auto albo drewniane ławeczki leśne. Ja obecnie częściej siedzę w aucie bo jest jeszcze za chłodno, by siedzieć na dworze 5-6h. Albo na fotelu kierowcy maksymalnie odsuniętym do tyłu albo na tylnych kanapach w poprzek.
Samochód to biuro jak każde inne. Czasem można z niego wyjść, przejść się po lesie i wrócić do pracy.