5 rzeczy których nauczy Cię dziecko

Wszyscy rodzice mają tę samą sytuację – mają dzieci. To co ich różni między sobą to fakt, czy czerpią z tej relacji czy też relacja wyczerpuje ich.     

„…and as I hung up the phone, it occurred to me
he’d grown up just like me, my boy was just like me”

Cats In The Cradle by Harry Chapin

Listopad 2011 roku, samolot lini Aeroflot, relacja Warszawa – New Delhi. Siedzę obok wyciszonego Rosjanina, z którym wywiązuje się rozmowa.

Rosjanin: Pierwszy raz lecisz do Indii?
Ja: Tak, pierwszy. A Ty?
R: Trzeci. Latam tam pomedytować.
J: Ooo, ciekawe.
R: Będzie to dla Ciebie szok za pierwszym razem. Ja jak leciałem to się mocno zdziwiłem.
J: Będzie dobrze. Dużo czytałem, przeglądałem Internet, jestem przygotowany.
R: Na Indie nie można się przygotować.

Zdanie „na Indie nie można się przygotować“ nie zrobiło wtedy na mnie specjalnie dużego wrażenia. Czułem, że jestem dobrze przygotowany pod względem fizycznym, psychicznym i merytorycznym. Wiedziałem też, że odrobiona wcześniej praca domowa w postaci przeczytania dziesiątek artykułów na sieci, daje mi jakąś wiedzę co do tego kraju.

To co tam zobaczyłem przerosło moje najśmielsze oczekiwania i nie miało nic wspólnego z tym, co znałem do tej pory. Ba, nawet z tym, co sobie wyobrażałem. Zdziwieniu nie było końca a zdanie wypowiedziane przez mojego towarzysza podróży nabierało prawdziwego znaczenia.

Rok później doświadczyłem podobnego zdziwienia, gdy na świat przyszło moje pierwsze dziecko. Ludzie mówili jak będzie, w książkach pisali jak będzie, więc czułem się przygotowany na to, jak będzie. Teraz jednak już wiem, że na pewne wyzwania w życiu nie można się przygotować a priori. Można się ich nauczyć gdy się ich doświadcza, ale nigdy wcześniej.

Dlatego i w tym artykule nie będę pisał w jaki sposób przygotować się na dziecko, gdyż zwyczajnie uważam, że nie można się do tego przygotować. Tak jak nie można się przygotować na szok po wylądowaniu w New Delhi. Napiszę jednak o tym, w jaki sposób doświadczanie tacierzyństwa (czy też macierzyństwa) można wykorzystać do rozwoju osobistego.

Wychowałem się w przeświadczeniu, że to rodzice zawsze wszystko wiedzą, podobnie jak nauczyciele czy szef w pracy. To oni mają wszystkie odpowiedzi na zadawane im pytania. W domu rodzice nie uzgadniali z nami (ze mną i rodzeństwem) istotnych spraw i nie czułem by wiele się ode mnie uczyli (choć nie wykluczam, że tak było).

Ja jednak mocno staram się uczyć od swoich dzieci i wykorzystać tę sytuację do tego, by być lepszym człowiekiem. Dla mnie rodzicielstwo, oprócz świadomego podejścia do wychowywania dzieci, to również doskonały sposób na samorozwój.

Poniżej spisałem kilka rzeczy, których uczę się będąc ojcem.

1. Nie mów, zrób – bądź prawdziwy

Słowa są niczym w porównaniu do tego, w jaki spośób się zachowujesz. Dzieci są doskonałymi obserwatorami rzeczywistośći. Jeśli robisz jedno a dziecku mówisz co innego, to z prędkością światła ten dysonans zostanie przez dziecko odnotowany. Może przez chwilę, z posłuszeństwa, dziecko będzie robić tak, jak mówisz, ale nie zbudujesz słowami docelowej postawy. Prawda jest taka, że dziecko powielać będzie Twoje zachowania a nie to, co mówisz.
Zawsze jak o tym myślę przypomina mi się utwór Harrego Chapina „Cats in the cradle“, który rozpowszechnił w latach ’90 zespół Ugly Kid Joe. Polecam wysłuchać wraz z tekstem na YouTube.

Niestety wiele czynności w codziennym życiu wykonujemy bez udziału świadomości. Dziecko o tym nie wie, ale widzi samą czynność, która jest wykonywana. Rejestruje ją i wiąże z faktem, że tak zachowuje się jego autorytet – czyli rodzic. Następnie powiela tę czynność. Nie jesteś więc w stanie świadomie cały czas oszukiwać dziecka w jakiejś sprawie. Jeśli na co dzień przeklinasz a przy dziecku się powstrzymujesz, to wcześniej czy później wyjdzie to na jaw. Albo zaczniesz przeklinać myśląc, że dziecka nie ma w pobliżu a z jakichś powodów ono się tam znajdzie. Albo w kryzysowej sytuacji, gdy przytrzaśniesz sobie palec drzwiami krzykniesz „K**a!“. Zestaw przyczyna-skutek został zarejetrowany przez dziecko. Wie teraz, że jak się uderzy albo samo przytrzaśnie palec ma powiedzieć „K**a“. Czasem nawet nie odnotujesz tego faktu, że zachowujesz się czy mówisz w jakiś sposób. Zobaczysz to u dziecka jak w lustrze i będziesz dziwił się, skąd u niego takie słowa czy zachowanie.
Ludzie częściej używają słów zamiast czynów bo są proste. Zdecydowanie łatwiej powiedzieć dziecku „nie bluźnij“ niż samemu przestać to robić. Jednak jedyną skuteczną drogą by wskazywać prawidłową drogę, jest zmiana siebie samego. Nie wystarczy postanowienie „przy dziecku nie przeklinam“ ale prawdziwa zmiana, że po prostu przestajesz przeklinać w ogóle.
To dla mnie największa wartość z wychowywania. Zmieniam siebie po to, żeby zmienić dziecko. Nie zmieniam dziecka, bez zmiany siebie. To nie działa.

2. Bądź cierpliwy – to się opłaca

Cierpliwość, to cecha charakteru, która przy dzieciach notorycznie poddawana jest próbie. Działa trochę jak mięsień. Ćwiczona potrafi znacznie zwiększyć swoją pojemność. Przećwiczona potrafi się mocno osłabić i w krytycznych momentach nie spełnić swojej funkcji. Na szczęście ćwiczona jest przez lata, dzień po dniu. Ćwiczysz ją, kiedy zaczyna się trzecia godzina odkąd nosisz na rękach płaczące niemowle w środku nocy, kiedy trzylatek zadaje Ci siedemnaste pytanie a nie minęło jeszcze 5 minut odkąd zadał pierwsze, kiedy dobiega druga godzina odkąd przedszkolak rozpoczął zjadanie małej kanapki, kiedy siedemnasty raz powtarzasz, jak pedałuje się na rowerku. Przykładów można mnożyć bez końca.
Ćwiczenie cierpliwości owocuje nie tylko w większym spokoju przy dziecku. Rzutuje na wszystkie inne aspekty Twojego życia. Dzięki temu lepiej potrafisz radzić sobie z „natychmiastowymi nagrodami“ co przekłada się na lepsze inwestowanie czasu i pieniędzy.

3. Nie ma, że Ci się nie chce

Dzieci są najbardziej bezwzględnymi i bezdusznymi istotami, jakie spotkałem. Nawet najbardziej wymagający szef będzie bardziej empatyczny i wyrozumiały niż własne dzieci. Nie ma znaczenia, czy przespałeś noc czy nie, czy boli Cię głowa, czy właśnie musisz pilnie iść się wysikać, czy też cały dzień malowałeś mieszkanie. Dzieci nie są tymi rzeczami absolutnie zainteresowane. Są natomiast mocno zainteresowane swoimi potrzebami i mają sposoby by skutecznie je manifestować. To zmusza Cię do robienia pewnych czynności w takich momentach, w których żadna inna siła by Cię do tego nie zmusiła. To z kolei daje Ci przekonanie, że to nie jest tak, że już w tym momencie jesteś tak zmęczony, że nic nie jesteś w stanie zrobić. Skutecznie przesuwasz swoje granice momentu nie robienia rzeczy i dzięki temu lepiej wiesz, ile w Tobie drzemie jeszcze siły. Przyda Ci się to i w pracy, kiedy będziesz zmęczony projektem a będziesz wiedział, że zostało jeszcze coś do zrobienia.

4. Bądź konsekwentny a będziesz miał spokój

Niezwykle szybko okazuje się, że bez konsekwencji za daleko z wychowaniem się nie ujedzie. Z wychowaniem w pradziwym tego słowa znaczeniu oczywiście. To podstawowe narzędzie do pracy z dzieckiem i opanowanie tej sztuki to absolutna podstawa dobrych układów w rodzinie. I tu znów wracamy do punktu 1. Jeśli chcesz by dziecko było konsekwentne, to w pierwszej kolejności musisz ją opanować Ty, jako rodzic. Dziecko w przyszłości będzie miało już dobre wzorce, co to znaczy być konsekwentnym, bo takie zachowania poznało w domu. Tobie natomiast konsekwencja przyda się na dwa sposoby.
Pierwszy to taki, że bardzo pomoże Ci w bezstresowym wychowaniu. Konsekwentne działania przekładają się na większą przewidywalność, co z kolei przekłada się na większy spokój dziecka. Jeśli dziecko wie, czego oczekiwać i co się za chwilę wydarzy, jest spokojniejsze. Zresztą ta zasada dotyczy nie tylko dzieci. Sam odpowiedz sobie na pytanie, czy masz większy spokój ducha, kiedy rzeczy są przewidywalne, czy też kiedy nie masz pewności co do tego, co za chwilę będzie się działo.
Drugi sposób w jaki wykorzystasz konsekwencję to lepsze osiąganie życiowych celów. Konsekwencja jest podstawą do tego, żebyś mógł przebiec maraton, zrobił jakieś projekt na boku, nauczył się języka czy skutecznie zmienił sposób żywienia. Wartość tej cechy jest nie do przecenienia w wielu aspektach życia.

5. Twoje ograniczenia stają się ograniczeniami dziecka

W kontaktach z dziećmi i w uczeniu ich świata, jak w lustrze, szybko dostrzeżesz własne ograniczenia. Przejawiają się one na przykład w tym, że każesz dziecku robić coś, czego samemu nigdy nie stosowałeś („bij się o swoje, nie daj się“, „idź zapytaj tego pana“, „powiedz pani w szkole, że…“). Albo w tym, że widzisz jak dziecko powiela Twoje zachowanie i zauważasz u niego ograniczenia, które Ty sam masz Albo że dziecko mówi Ci o czymś, że jest możliwe a Ty to negujesz. I to nie dlatego, że to nie jest możliwe globalnie, tylko dlatego, że nie jest to możliwe dla Ciebie.
Uczysz się przez to o sobie samym i nabywasz przekonania, że jeśli nic z tym nie zrobisz to Twoja pociecha „odziedziczy“ te blokady po Tobie. Wiesz też, jak bardzo przeszkadzają Ci one w Twoim życiu i przez miłość do dziecka, nie chcesz, by spotkał je podobny los. A to daje dużą siłę do tego, byś walczył ze swoimi słabościami.
To między innymi dlatego porzuciłem pracę na etacie i zająłem się tym, co uważałem, że w danej chwili chcę robić. Jak mógłbym powiedzieć za kilkanaście lat dorosłemu synowi „załóż synku swój biznes, podążaj za swoimi marzeniami“ jak sam spędziłbym całe życie w jednej pracy, marząc o rzeczach, których nigdy nie zrealizowałem?

Dla jednych, dzieci to wspaniała przygoda, dla innych możliwość własnego rozwoju, dla jeszcze innych utrapienie i ciągłe zmagania z rzeczywistością. Wszyscy rodzice mają tę samą sytuację – mają dzieci. To co ich wyróżnia, to nastawienie do tej relacji. Niektórzy wykorzystają ją na swoją korzyść, inni będą się z nią zmagać i padną wyczerpani.

One Comment

Add a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *